Przez media oraz ogólnie panujący trend, nikomu nie są obce „Szafiarki”. Dziewczyny blogujące o modzie coraz częściej nie ograniczają swojej działalności, tylko do blogsfery i widuję się je na salonach. Życie szafiarki mogłoby wydawać się niezwykle atrakcyjne – blogerki otrzymują w prezencie tony markowych ubrań, zapraszane są do programów telewizyjnych, wypierają starszych znawców z pierwszych rzędów pokazów mody, a nawet funduje się im wycieczki do Tunezji.
Droga na szczyt popularności wielu szafiarek, nie wydaje się jednak tak kolorowa. W tym celu zapytałem moją dobrą znajomą Aleksandrę Marię Najdę, właścicielkę bloga MarieAmtoinette, która określa swój styl, jako bardzodalekiodstreetwear’u,
dlaczego młode dziewczyny chcą zostać szafiarkami i jakie są ich sposoby na sukces.
„Kiedyś bloga chciały mieć dziewczyny, które interesowały się modą i chciały jakoś zaistnieć, robić coś w tym kierunku. Obecnie małolaty zakładają blogi, żeby mieć chińskie szmaty za darmo.Dziewczyny kupują tone ciuchów z Zary i nie odcinają metek, po zrobieniu zdjęć te rzeczy oddają. Ostatnio modne jest podszywanie się pod inne blogerki. Jedna pisze ofertę współpracy do sklepu podając link do bloga popularniejszej koleżanki, a na swój adres , wyłudza ciuchy za free. Kupują sobie fanów na allegro, ostatnio doszła możliwość kupowania unikalnych wejść. Popularne stało się też robienie ustawianych konkursów, żeby przypadkiem nic nie stracić. Szafiarki mają dobrze- ciuchy za free, eventy, za które im się jeszcze płaci, pokazy mody, darmowe żarcie, czasem pokażą ich w tv czy napiszą w gazecie, a nawet na pudelku.”
Gdy zasięgnąłem rady u źródła, stwierdziłem, że blogerki modowe dzielą się na dwa rodzaje: miłośniczki mody, kierujące się pasją i takie, którymi kieruje ambicja, chęć zysku i parcie na szkło. Szafiarki są obecne w polskich mediach, a swój sukces odnoszą dość szybko i ten właśnie pośpiech często działa na ich niekorzyść. Dziewczyny popełniają często gafę za gafą, przez co termin „Szafiarka” nabiera już nie tyle negatywnego znaczenia, ale niekiedy budzi rozśmieszenie.
Zupełną klapą okazał się występ jednej z popularnych blogerek, w programie Kuby Wojewódzkiego. Jej wizyta w tvnowskim show wzbudziła wiele negatywnych emocji, od rozśmieszania, po niedosyt.W obronę biorą ją jej fani, uważając, że prowadzący nie poświęcił jej należytej uwagi. Mnie nasunęła się skromna refleksja, że musiała ona być niezwykle zdziwiona, że świat nie padł przed nią na kolana w gratisie, w którym żyje.
Nieobycie z kamerą, oblewanie matury, a także wady wymowy nie są jedynym grzechem polskich topowych szafiarek, doliczyć do nich można również hipokryzję. „Poznańska dyktatorka stylu” potwierdziła niedawno powiedzenie, że stanowisko, zależy od siedziska. Skrytykowała ona pewne szare tuniki słowami:
„Nie orientuję się, jakie są ceny tych ubrań, ale domyślam się, że nie są przystępne. Bardziej zastanawia mnie, co ma klienta przyciągnąć do zakupu takiej szarej tuniki , skoro coś takiego możemy kupić w sieciówce? Jakość ta sama (100 % bawełna), krój podobny. Wiadomo, że własność intelektualna projektanta również musi zostać opłacona, ale klient o tym nie myśli, jeśli mu się spodoba i jest za drogo, znajdzie tańsze i tyle.”
i nie przeszkodziło jej to jednak w tym samym poście sfotografować się w szarej tunice, sprezentowanej, przez innego projektanta. Podobno własność intelektualna blogerki, została opłacona przez niektórych salwą śmiechu.
Nie trzeba być Sherlockiem Holmesem, by podejrzewać, że wiele topowych blogów, to czysta chałtura. Szafiarki nie ukrywają już, że zarabiają pieniądze na blogach, a nawet z tym się obnoszą. Wymieniona powyżej poznańska blogerka, przyznała się, że woli otrzymać zapłatę od projektantów, a ciuchy do zdjęć wypożyczyć, przy czym nie jestem w stanie zrozumieć, jak może polecać coś swoim fanom, nie mając tego wcale w szafie. W przekonaniu o niesłuszności zainteresowania wokół tych dziewczyn, uświadzczyło mnie oburzenie gwiazdy programu Wojewódzkiego, na pytanie czy uważa się się za fashionitkę, co wolnym tłumaczeniu oznacza osobę interesującą się modą i kreującą w jakimś stopniu trendy.
Popularne szafiarki wzbudziły moje rozczarowanie i pozostało mi jedynie wierzyć, że ich pięć minut niedługo minie, a trendy kreować będą blogerki, dla których moda jest pasją, a popularność i uznanie zdobędą talentem, a nie sprytem i nieuczciwymi sztuczkami. Temat uznaję za otwarty.