sobota

The dreamers.


Wczoraj do późnej nocy oglądałem "Marzycieli" w reżyserii Bernardo Bertolucciego. Fabułą przypominał mi "Ich troje". Zawsze zastanawiałem się co ludzi popycha w sferę erotyczną, wraz ze swoimi przyjaciółmi. Oba filmy warte obejrzenia.
Choć jestem uczuciowym kaleką udało mi się nawiązać szczególny rodzaj przyjaźni. Podobno przyjaźń ze mną to jak sąd ostateczny tylko w milszych warunkach, a przyjaźń z Je to trochę jak turnus dla niepełnosprawnych zmiksowany z domem spokojnej starości. Z Je gwarantujemy sobie stabilność, a jednocześnie urozmaicenia życia, możemy na siebie zawsze liczyć, pić z tej samej szklanki, uwijać sobie kokon z kołder. Moja Je od dwunastu lat rujnuję mój dom, zbija co szklane, psuje co elektroniczne, rozbija głową gipsowe sufity, wypuszcza na wolność moje zwierzęta.  Życzę Wam wszystkim udanego weekendu : *

7 komentarzy:

  1. Właśnie przed chwilą skończyłem oglądać. Daialogi, dialogi i jeszcze raz dialogi. Genialny film.

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę się zabrać za ten film :) Blog zapowiada się zachęcająco; coś czuję, że będę tutaj częstym gościem ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślałam że będzie tutaj jakoś inaczej, tak bardziej nastrojowo. Może to tylko moje oczekiwania po tym ile słyszałam o tym wszystkim? Miłą wiadomością dla Ciebie Nikodem jest to, że blog zapowiada się dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Marzyciele.. ten film zawsze kojarzy mi się z tajemniczością i magią

    OdpowiedzUsuń
  5. Film fantastyczny, ale wiadomo to Bertolucci z Michaelem Pittem w głównej roli, nie mogło być inaczej. Jak narazie, Nikodem spisujesz się świetnie, nie zapominajmy, że dopiero zaczynasz. Oby tak dalej i pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  6. Przez dłuższą chwilę zastanawiałam się czy ostatnie zdania to cytat nie ujęty w cudzysłów, czy twoje własne słowa.
    Cóż obrazek i treść za bardzo nie zachęcają mnie, ale zapewne wiele innych cztelników do obejrzenia ;) pozdrawiam, Sylfa

    OdpowiedzUsuń