czwartek

#26

Jedną z lepszych książek jak przeczytałem była "Pani Bovary" Gustawa Flauberta. Jest to opowieść o kobiecie, która prowadziła bardzo przyziemne, spokojne życie. Wychowała się na wsi, odebrała wykształcenie w klasztorze, wyszła za mąż za naiwnego lekarza. Mogłaby tak przeżyć swój żywot z zakochanym w niej mężem, otoczona gromadką dzieci i umrzeć jak miliony innych kobiet w ciepłej pościeli, przy bliskich, jako idealna pani domu, żona i matka. Towarzyszyła jej jednak pewna przypadłość, nazwana później na jej cześć bowaryzmem.

Emma Bovary miała zupełnie inne wyobrażenie życia jakie ją spotkało. Pragnęła wielkiej miłości, żyć jak światowa dama, w mężczyźnie upatrywała idealnego kochanka, przyjaciela identycznego o jakich czytała w swoich książkach. Wielkie rozczarowanie życiem, o którym mogłaby pomarzyć każda inna, gdyż nie każda kobieta żyję w dostatku, ma kochającego męża i zdrowe dziecko, pchało ją w ramiona kochanków, którzy tylko wykorzystywali jej naiwne podejście do życia. Miłość do luksusów i wzniosłych gestów doprowadziła ją do katastrofy finansowej. Mająca ogromne długi, porzucana przez swojej wielkie miłości i w obawie, że te fakty wyjdą na jaw przed jej mężem i całym światem, popełnia samobójstwo, dołączając do grona nieszczęśliwych kochanek z romansideł.

Może historia Emmy Bovary wydaje się płytka i nieciekawa, ale niesie za sobą pewną nauczkę, prawdę aktualną po dziś dzień. Wielu z nas towarzyszy stan nienasycenia życiem, kreujemy sobie wizję siebie, zupełnie nie przystosowaną do rzeczywistości. Partnerka/Partner spokojny i kochający nas, nie jest dla nas obiektem pożądania, szukamy czegoś więcej, czegoś wzniosłego i idealnego, czegoś co jest nierzeczywiste. Kieruję nami zakłamana prawda o świecie i ludziach. Przeważnie kobietą rzadko podoba się to jak żyją, co mają na sobie, stawiają sobie niedościgniony wzór, a podobno gdy go osiągną będą szczęśliwe. Podobno, ponieważ niedosyt zawsze będzie niedosytem.

Teraz jak na spowiedzi przyznam się, że mój stosunek do miłości mojego życia ma sobie wiele z bowaryzmu i potrzebowałem zbyt dużo czasu by to zrozumieć. Polecam nazwać rzeczy po imieniu, spojrzeć na niektóre osoby subiektywnie i wówczas ich uroda zmaleje w naszych oczach, zrozumiemy że są puste jak pudło, a cały nasz stosunek do nich był głupią farsą, zaangażowaniem z jednej strony. Nikt nie jest idealny.

Prywatnie smutno mi jest, że straciłem tak piękne złudzenie, które było chodzącym sfinksem. Teraz spostrzegłem, że miłość mojego życia jest nikim i zasługuję jedynie na pogardę. Na szczęście przewrotny los jedno nam odbiera i stawia na naszej drodze kogoś innego, o wiele ciekawszego, gdyż widzimy go oczami osoby doświadczonej i przekonani, że owa idealność jest niczym inny tylko fałszem.


10 komentarzy:

  1. Myślę że można śmiało stwierdzić że każdy z nas, a przynajmniej spora większość ma w sobie odrobinę bowaryzmu. Widzisz, ja osobę bardzo dla mnie istotną straciłem wedle pewnego powiedzenia, które mówi o przypadku kiedy poznajesz dziewczynę będąc zbyt młodym, i wszystko pieprzysz bo "jest jeszcze przecież tyle do przeżycia". Więc patrząc z mojego aktualnego punktu widzenia, myślę że jedyne co może nas uchronić przed kolejnym takim błędem, i chyba w efekcie popadnięciem w coś na kształt bowaryzmu, to doświadczenie, głównie po bólu związanego z tym konkretnym doświadczeniem, i chyba rozsądek. A wnoszę to z tego że znam osoby, które będąc niewiele ode mnie starsze, mają taką historię już za sobą, ciągle miewają podobne myśli, ale wiedzą również jakie niesie to za sobą konsekwencje, i że w rezultacie, jest to po prostu błędna decyzja. Napawa mnie natomiast optymizmem to, że może faktycznie można jeszcze liczyć na "przewrotny los", bo co innego nam pozostaje. A co do idealizowania pewnych osób, liczę na to że i na mnie spłynie olśnienie (a nie jest to takie proste jak się wydaje)...

    OdpowiedzUsuń
  2. aż przestanę na chwilę jeść sunbitesy, żeby skomentować. absolutnie świetny tekst, jeszcze lepsza książka a podejście do Miłości to już w ogóle! takich pań i panów bovary mamy teraz na pęczki, trzeba przyznać, że hedonizm trzyma za rękę XXI wiek.
    z poznańskimi pozdrowieniami,
    M :)

    ps. zmień po prawej dictotator na dictator, nie wiem jak reszcie, ale anglistów kłuje w oczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jako kobieta otwarcie się przyznaję, że nigdy nie będę szczęśliwa...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeżeli osoba jest prawdziwe zakochana, a nie na zasadzie pożądania czy zauroczenia, to pomimo tego, że gdzieś w głowie będzie jej świtać, że miłość ich życia nie jest idealna, a i tak będą ją za taką/takiego uważać. To jest piękne w miłości, choć oczywiście również naiwne. Poza tym napisałeś, że kobiety chcą być idealne, piękne, modne, inteligentne. Faceci mają to samo - bo oprócz dobrego wyglądu i tej ich mądrości, chcą się podobać, chcą czuć się pożądani. Ale czy jest w tym coś złego? Uważam, że nie. Dążenie do perfekcji to nic złego, często przynosi same korzyści, ale jak wspomniałeś zdrowy rozsądek jest wskazany. No i umiar. Bo nie ważne jak bardzo będziemy siebie "samodoskonalić" i tak będziemy niedoskonali. Bo ideałów nie ma. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. " Podobno, ponieważ niedosyt zawsze będzie niedosytem. " najprawdziwsza prawda.

    Tak trzeźwe i obiektywne spojrzenie na ukochaną/ego zyskuje się zazwyczaj po rozstaniu, wtedy się widzi nawet więcej niż powinno, bynajmniej u większości ludzi, jesteś (już) w stanie wolnym? Jeśli nie, to ogromne pokłony za takie podejście :)
    p.s. książka całkiem w porządku, jak nie lubię czytać, tak się pokusiłam, dyktatorze.
    [kiksii.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  6. szukam książki z XIX/XX w. powiedzmy o osobie, które pod wpływem nagłego zachorowania na jakąś poważną chorobe przewartościowuje swoje życie, znasz jakieś?

    OdpowiedzUsuń
  7. łap wenę, napisz coś nowego,przychodzę znów a tu cisza ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czasem potrzebny jest taki kubeł zimnej wody - czasami jest to książka, piosenka, czasami realne sprowadzenie na ziemię w postaci nieprzyjemnych sytuacji kończących się zawodem. Imponujesz mi swoją dojrzałością i nietypowym podejściem do rzeczywistości i nie chcę tu źle zabrzmieć - jak na młodego mężczyznę. Może się trochę wytłumaczę - nie wiem, czy tylko tak piszesz, czy naprawdę masz tak mądrze poukładane główce, ale nigdy nie usłyszałam ani nie miałam okazji spotkać się z takimi przemyśleniami faceta :) mam nadzieję, że to płynie jak najbardziej od Ciebie i trzymaj tak dalej :) pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń