niedziela

#21

Ostatnio, może przez czas zbliżających się walentynek, zacząłem na chwilę ulegać magicznemu znaczeniu słowa „my”. Zadziwia mnie dlaczego rówieśnicy w moim wieku szukają sobie kogoś. Statystycznie malutki odsetek z nas poślubi osobę z którą się spotyka, a co dopiero spędzi z nią życie. Spostrzegłem, że wiele osób traci na wartości, będąc z kimś, staje się kiepskim towarzyszem rozmów i cały czas zaprzątany ma głowę połowicą. Wiem że podczas zakochania z naszym organizmem dzieją się różne ciekawe rzeczy, od motyli w brzuchu, po mniej urocze i metaforyczne reakcje, zależne od płci, na których się nie skupię, ale przez nie wielu z nas traci samych siebie. Ja sam po blisko pięciu stałych związkach i dwóch tuzinach przelotnych, mniej romantycznych zażyłości, nie nauczyłem się niczego i moje życie nie zmieniło się i skąpie żałuje uwagi i czasu spędzonych na nich. Często inaczej się patrzy się na osoby w związkach, a inaczej na osoby samotne. Osoby samotne, albo są nieudacznikami, albo mają jakiś defekt, czy też źle się prowadzą. Co za fałsz. Nie mogę znieść gdy dążenia ludzi skupiają się tylko na znalezieniu partnera, podczas gdy w tym czasie można poświęcić czas sobie, przeczytać dobrą książkę, obejrzeć z przyjaciółmi dobry film. Nie trudno będzie zgadnąć, że po tej chwilowej słabości wykreśliłem jednak słowo „my” ze swojego słownika. W końcu w łóżku czeka na mnie rudy kot a w biblioteczce dobra książka, z którymi lepiej jest mi do twarzy niż w związku

20 komentarzy:

  1. omFg, wyjdź za mnie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie się z Tobą zgadzam. Zauważyłam, że obecnie każdy poszukuje tej "drugiej połówki" próbując się na siłę uszczęśliwić, całkowicie zapominając o tym, jaki/a jest wartościowy/a i jak sam świetnie potrafi spędzić czas z przyjaciółmi czy nawet sam/a. Panuje dziwne przekonanie, że skoro nie jesteś z kimś w związku to albo jesteś gorszy albo coś musi być z Tobą nie tak, skoro nie masz ustawionego na facebooku statusu "w związku". Nie mam chłopaka i szczerze mówiąc dobrze mi z tym. Jestem wolna i robię to, na co mam ochotę..

    OdpowiedzUsuń
  3. I właśnie w tym momencie przestałam zaprzątać sobie głowę samotnością w walentynki, dziękuję!

    Spędzę sobie równie miły wieczór z książką za którą zabieram się już od dłuższego czasu i wyrzucę z głowy te wszystkie pary, zakochanych, miłość i inne nie potrzebne rzeczy jak będzie czas to samo przyjdzie.

    OdpowiedzUsuń
  4. jesteś jedynym człowiekiem internetu, który ma poukładane w głowie, ma swoje wartości i się ich trzyma

    OdpowiedzUsuń
  5. Rzecz w tym, że mnie najczęściej opętuje miłość "eros", czyli nie spoczywam póki nie uda mi się pocałować, czy zrobić coś więcej z daną kobietą. Wiem, iż takie traktowanie kobiety jest rzeczowe i co za tym idzie zle, lecz nieinstrumentalnie traktuję jedynie przyjaciółki, nie obiekty adoracji

    OdpowiedzUsuń
  6. Lepiej nie można było tego ująć...

    OdpowiedzUsuń
  7. single mają najlepiej. po co po np. 2 latach nieudanego związku żałować tego 'zmarnowanego' czasu, a przecież tyle mogliśmy doświadczyć na swój koszt, a nie 'nasz', którego już nie ma.

    foreva alone :D
    adamvogue.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. skoro po 7 związkach niczego się w życiu nie nauczyłeś, to może powód, dla którego się oburzasz. zmarnowany czas nigdy nie jest zmarnowanym, jeśli umiemy wyciągnąć wnioski. sama nie mam faceta, nie jest mi z tym źle - ale nie jest mi też źle, kiedy dotykam miłości, kiedy ją widzę, kiedy o niej słucham. potrzebuję jej i nie rozumiem, po co się tego wyrzekać. kocham siebie i bywam singlem tak samo dumnym, jak partnerką czy przyjaciółką. tyle, że mówię o dość zdrowej i twórczej miłości, nie tej, która zamyka nas w czterech ścianach, oddziela od znajomych, ogranicza. ta dojrzała przychodzi z czasem. /navy

    OdpowiedzUsuń
  9. fajny blogasek, zapro do mnie

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie do końca się zgadzam. Oczywiście, być singlem jest super, ale z drugiej strony miłość daje nadzieję, a poza tym żyć tylko po to, żeby żyć? Nie do końca jest taka natura człowieka, moim zdaniem, rzecz jasna. Bo przecież każdy chce być kochany i dawać miłość innym, czyż nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jak inni, ale ja od urodzenia jestem kochany i daję innym swoją miłość.

      Usuń
  11. Zawsze zastanawiało mnie dlaczego Walentynki budzą w internecie tyle przemyśleń dotyczących miłości, dzień jak co dzień. Może troszkę bogatszy w te wszystkie czerwono-różowe wystawy sklepowe, istny chwyt marketingowy.
    Poza tym, Nikodemie, samo to,że tak skrupulatnie podałeś liczbę swoich przebytych związków jest Twoim doświadczeniem. Pamiętasz o nich i chodź z perspektywy czasu wydają Ci się nieistotne w Twoim życiu, one Cię budują. Wykreowały Twój sposób postrzegania, Twoją niechęć, przynajmniej tak to odbieram.
    W naturze człowieka leży chęć wiązania się. Przywiązujemy się do książki, drugiej osoby. W odpowiedniej drugiej osobie odnajdujemy siebie, na nowo, w nowych aspektach. Ze związkiem jest troszkę jak z tańcem, musimy najpierw poznać swoje możliwości, nauczyć się kroków,żeby potem tworzyć coś pięknego. Swoją duszą i ciałem.
    P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tołstoj pisał: "Ile głów – tyle rozumów. Ile serc – tyle rodzajów miłości.", jest tyle rodzajów miłości i osób które można nią obdarzać, że nie potrzebuję innych jej źródeł i ujść.

      Usuń
  12. Miłość wiąże. To jest podstawowa funkcja tego uczucia, buduje więź. Nie można wykreślić paru słów i przyjąć,że już nie istnieje w naszym słowniku pojęć. Wyrażenie 'my' w odniesieniu do uczucia to właśnie ta więź. Nie ja i przypadkowa osoba tylko my. Myślę,że Ty i otaczający Ciebie świat,ludzie tworzą więź.
    P.S. Rosyjscy pisarze są ujmujący. To smutne,że tak mało osób woli czytać oklepane, komercyjne książki niż wygrzebywać jakieś ujmujące duszę utwory.
    P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. * To smutne,że tak wiele osób woli
      Wkradł się błąd.

      Usuń
  13. Nareszcie ktoś mnie rozumie. Nic dodać, nic ująć.

    OdpowiedzUsuń
  14. Tekst trafia w sedno. To w jaki sposób patrzysz i opisujesz to wszystko przypomina mi poglądy Carrie Bradshaw z 'sex w wielkim mieście'. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Przecież związek niekoniecznie oznacza rezygnację z samego siebie. Sęk w tym, że należy podzielić swoją uwagę na nasze dwa "ja" - "ja sam" i "ja w związku" i próbować zaspokoić pragnienia obu z nich. Zajmuje to jednak dużo czasu i wymaga nie lada wysiłku, dlatego ci, którzy uważają, że albo związek będzie istniał bez naszego wkładu, albo nie robią nic dla siebie, bo skupiają się jedynie na byciu z kimś innym, popełniają podstawowy błąd i zwyczajnie nie są jeszcze na to gotowi. Nie twierdzę, że nie można być szczęśliwym jako singiel. Jest to z jednej strony zdecydowanie łatwiejsze niż bycie z kimś, z drugiej jednak czasami potrzebujemy kogoś, kto będzie z nami, nieważne, co się stanie, komu możemy zaufać, wtulić się, pocałować czy po prostu porozmawiać. Nawet przyjaciele zazwyczaj nie angażują się aż tak bardzo w to, co się dzieje w naszym życiu, jak nasz partner. Nie chcę nikogo przekonywać na siłę, że związki są lepsze od bycia samemu, po prostu nie lubię, gdy ktoś przedstawia skrajny obraz czegokolwiek. To, że Ty, drogi Autorze, nigdy nie stworzyłeś związku, w który byłbyś odpowiednio zaangażowany (nie ma mało i nie za mocno, tak, by być naprawdę szczęśliwym z daną osobą i wciąż pozostać sobą), nie oznacza, że jest to niemożliwe.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jest Ci smutno, jeśli ktoś z Twoich znajomych się zakochuje i jest szczęśliwy , dlatego ze Ty tracisz nagle "wolnego słuchacza" do swoich filozoficznych wywodów?
    "przyjaźń " tak bardzo łączy!

    OdpowiedzUsuń